U nas w Auschwitzu… - streszczenie
Autor informuje Marię o ukończonych kursach sanitarnych i o tym, jak pomaga w leczeniu świerzbu. Antidotum na tę chorobę ma być nacieranie się herbatą z mięty. Praca sanitariusza polega również na „odwszawianiu" obozu, Tadek brał udział w takiej „akcji", zwykle są odbywają się one w nocy i zajmują sporo czasu, później przeprowadza się kontrolę.
Narrator
pewnego razu obserwował powrót z krematorium sonderkomanda -
specjalnego komanda złożonego z Żydów biorących udział w
zagazowywaniu ludzi i współpracujących przy spalaniu ciał.
Zagadnął swojego znajomego - Abramka, ów opowiedział mu
o
ekonomicznym i „zabawnym" sposobie palenia zwłok:
„(...) bierzemy cztery dzieciaki z włosami, przytykamy głowy do kupy i podpalamy włosy. Potem pali się samo i jest gemacht.(zrobione)"Autor konkluduje: „Ale to jest nieprawda i groteska, jak cały obóz, jak cały świat."