Śledź nas na:



Bitwa pod Grunwaldem - streszczenie

IV

Tadeusz i Nina poszli na spacer do lasu. Leżeli w trawie i rozmawiali. Dziewczyna podniosła się, strzepnęła z suknie igliwie i poprawiła włosy. Zaproponowała Tadkowi, by wspólnie wyruszyli w dalszą podróż. Ona pragnęła wyjechać do Brukseli, gdzie mieszkała jej siostra i tam chciała rozpocząć studia medyczne. Natomiast Tadeusz marzył o spokojnym życiu „bez obozu, bez wojska, bez patriotyzmu, bez dyscypliny, normalnie, nie na pokaz!" Proponował jej, by zostali. Bał się ryzyka i śmierci. Nina uniosła się gniewem, zarzuciła Tadeuszowi, że postrzega ją jako Żydówkę. Nie zamierzała wracać do Polski, w czasie wojny stamtąd ją wyrzucono. Wskazała na niewielki wisiorek na swojej szyi - „talizman w kształcie świstawki", były to miniatury tablic Mojżesza, „przykazania po hebrajsku". Na swój sposób czuła się związana z Żydami. Powrócił problem tożsamości. Nagle przestraszył ich powtórzony za Niną okrzyk: „Wracaj do Polski!" Spostrzegli w trawie Stefana. Wcześniej usiłował przedostać się do obozu, by zabrać koc, ale teren był obstawiony przez Amerykanów. Sugerował Tadkowi wspólną ucieczkę do Polski, następnego dnia wszyscy mieli zostać wywiezieni. Narrator nie wierzył słowom kolegi. Nina namawiała Tadka na szybki powrót do koszar, choć wszystkie przejścia były strzeżone. Przez znane tylko sobie zakamarki ludzie wymykali się z obozu. Niewielki otwór w bramie zawalonej gruzami, prowadzący na drugą stronę nie był pilnowany. Trochę dalej drzemał żołnierz, nieopodal stali dwaj żołnierze. „Całkowicie odsłonięci staliśmy na łące przed bramą, jak para zagubionych dzieci przed chatką czarownicy." Tadeusz zaproponował, by w lasku poczekali do wieczora. Nina przypomniała mu, że przecież chciał zobaczyć Grunwald. Wyrwała się nagle, pobiegła w stronę przywalonej gruzami bramy i poczęła wspinać się na nasyp. Odwróciła się w stronę Tadka i krzyknęła. Spostrzegli ją dwaj żołnierze i kazali się zatrzymać. Śpiący w pobliżu wojak obudził się, nieprzytomnie chwycił karabin i wymierzył do celu. Dziewczyna osunęła się z nasypu. Wokół niej zebrał się tłum. Tadek, przecisnąwszy się przez gapiów, pochylił się nad martwym ciałem. Zajechał amerykański jeep wypchany żołnierzami. Z auta wysiadł oficer, pytając co się stało. Tadek, używając angielskich słów, wytłumaczył:

„Nic się nie stało. Zastrzeliliście przed chwilą dziewczynę z obozu. (...) My tu, w Europie, jesteśmy do tego przyzwyczajeni. (...) Przez sześć lat strzelali do nas Niemcy, teraz strzeliliście wy, co za różnica?"

Wojskowy stał zdezorientowany. Nad trupem dziewczyny tłum wrogo skandował: „Ge-sta-po! Ge-sta-po! Ge-sta-po!"



Zobacz także