Śledź nas na:



Bitwa pod Grunwaldem - streszczenie

V

W żołnierskiej sali panował nieład, pomieszczenie zostało zdemolowane. Na stołach i podłodze poniewierały się skorupy porcelanowych misek, sienniki bezwładnie zwisały z łóżek, pod stopami szeleściły kartki podartych książek. Wokół było ciemno. Mrok rozproszyło światło wystrzelonej nieopodal rakiety - rozpoczął się „Grunwald". Tadek zauważył na łóżku brak koca, z szafy również wszystko zniknęło. W ciemności dał się słyszeć głos Cygana. Ze względu na dolegliwości żołądkowe cały czas spędzał na pryczy. Poinformował o kradzieży, której mieli dokonać inni więźniowie szykujący się na jutrzejszy transport. Był nawet Redaktor i sądząc, że Tadek nie wróci, zabrał jego książki. Cygan twierdził, że Kola, który zamierzał wyjechać do Włoch, aktualnie siedzi w bunkrze, podobnie chorąży, po czym nadmienił, że chorążemu zabrano aparat fotograficzny i pieniądze, i podłożono je jemu. Wówczas z innego łóżka odezwał się syn chorążego, zaprzeczając słowom Cygana. Mówił, że Cygan kłamie, i że to właśnie on odpowiada za kradzież - podpatrzył kiedyś, gdzie jego ojciec (chorąży) chowa pieniądze. Syn chorążego ukrywał na łóżku Niemkę. Kupił ją i wprowadził dzięki znajomościom z żołnierzami amerykańskimi.

W razie komplikacji zamierzał się jej pozbyć. Planował również ukryć się przed wywózką na strychu i tam przeczekać niebezpieczny czas. Podobny pomysł miał też narrator. Nagle do sali wszedł Profesor. Powiedział Tadkowi o śmierci Niny: „zastrzelili ją na bramie. Poszła na spacer." Mówił, że chciał z nią spędzić noc, przygotował kolację i wystarał się o prześcieradła. Narrator wyjaśnił, iż to on towarzyszył dziewczynie podczas spaceru, i że widział jej śmieć: „Przy mnie zastrzelili ją." Profesor zaczął się histerycznie śmiać. Za oknem, raz po raz, rozbłyskiwały rakiety. Przypomnieli sobie o przedstawieniu. Podeszli do okna. Na zewnątrz dookoła płonącego stosu stał milczący tłum. Z tłumu wyszedł ksiądz w sutannie, a gdzieś z ciemności wywleczono człowieka w esesmańskim mundurze. Ksiądz ujął go za ramiona i cisnął w ogień. Niemka, stojąca tuż za Tadeuszem, przyobleczona w nocną koszulę drżała ze strachu. Przylgnęła do narratora. Profesor wyjaśnił, że to płonie kukła SS-mana. „To nasza odpowiedź - na krematoria (...)" .

(...) w rocznicę bitwy pod Grunwaldem rzucano na stos słomiane kukły żołnierzy z SS, w przededniu transportu, który wszystko miał zniszczyć i rozproszyć bezpowrotnie ludzi (...)"

W pobliżu szedł Batalion i śpiewał.

 



Zobacz także